Poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Dzień zaczął się (jak się wkrótce okaże: tradycyjnie) od zadania dla Young Scientists oraz zadania dla Matmaniaków, które wisiały sobie spokojnie na drzwiach wejściowych do budynku.
Pierwszego dnia aktywności sportowe na naszym obozie upłynęły pod znakiem koszykówki. Odwiedzili nas panowie Tomasz Grabiński i Artur Gussmann z Sopotu wprowadzając w tajniki streetballa. Jak widać na poniższych obrazkach nasi dzielni obozowicze nawet grając (sic!) w koszykówkę nie rozstawali się z przyporami do pisania. Podziwu godne trwanie w pogotowiu! Z kolei nasi dzielni goście bardzo przejęli się rolą wychowawców – kto wie – może obiad wychowawców lepiej smakuje?
Pierwsze nasze naukowe zajęcia związane były z chemią. Ale przede wszystkim wszyscy przekonaliśmy się, że praca laboratoryjna to nie przelewki. Aby przygotować odczynniki (a później papierki wskaźnikowe) trzeba się naprawdę sporo namęczyć! Na szczęście pani Marta Gulgowska czuwała nad wszystkim i mogliśmy podziwiać końcowy efekt – oczywiście zdjęcia nigdy nie oddadzą całej gamy uzyskanych przez nas kolorów – no i nigdy nie oddadzą całej radości badacza po udanym eksperymencie.
Kolejna część zajęć prowadzona była dla Matmaniaków przez pana Bartłomieja Bzdęgę – były to zajęcia pod tytułem „Kolorowanie prostokątów”. W tym czasie pani Natalia Glinka z młodszymi naukowcami radośnie konwersowała po angielsku – nie przerywając zabawy.
Pierwsza porcja wybieranek obejmowała następujące tematy
- Więcej o grach kombinatorycznych. Małgorzata Bednarska-Bzdęga.
- Jak sprawiedliwie podzielić pizzę? (albo coś innego). Adam Dzedzej.
- Turniej jengi (po angielsku). Natalia Glinka.
- Wskaźniki c.d. – tęcza. Marta Gulgowska.
Druga porcja wybieranek to
- Problemy z pentomino. Adam Dzedzej.
- Konstrukcje za pomocą cyrkla i linijki. Bartłomiej Bzdęga.
- Origami. Bryły platońskie a sonobe. Barbara Wolnik.
- Turniej makao. Natalia Glinka.
Wieczorem odbył się obozowy „chrzest”. Każdy z uczestników miał nadane obozowe imię – które wzięte zostało z nieprzebranego morza dziwnie brzmiących matematycznych określeń. Ciekawe kto to bardziej przeżywał? Chrzczący (jeny, co za słowo!) czy chrzczeni.