Piątek, 17 lipca 2015
Ostatni pełen dzień obozu zaczął się nie inaczej niż zwykle: wstaliśmy, o 8 poszliśmy na rozruch, a o 8:45 na śniadanie. Rano można było zapoznać się z kolejnymi zadaniami – była to już ostatnia porcja: zadania zielone i czerwone. Następnie poszliśmy na poranne zajęcia:
- j. angielski: „Patrick, Moher and Leprechauns.”
- fizyka: „Luminescencja – co to takiego?”
- chemia: „Jak to było?”
Podczas zajęć z chemii staraliśmy się wyjaśnić losy prof. Hermenegildy Ciupagi, która została odnaleziona poprzedniego dnia rano. Sporo udało się ustalić dzięki analizie próbek substancji znalezionych przy pani profesor… A na fizyce świeciło, ale nie grzało… 😉
Pomiędzy drugimi a trzecimi zajęciami tradycyjnie zajęliśmy się sportem: pływaniem lub grą w ping-ponga. Osoby pływające miały okazję zobaczyć akcję ratunkową (wykonaną przez psa Zulusa – znów dzięki pomocy pana Witolda Komorowskiego z OSP Gdańsk) polegającą na wyciągnięciu z wody topiącego się człowieka oraz człowieka, który wypłynął zbyt daleko na desce. Oczywiście wszystko to było zainscenizowane 😉
No i przyszła pora na obiad, a po nim na przerwę. Tematy popołudniowych zajęć brzmiały tak:
- j. angielski: „Pop culture.”
- matematyka 1: „Jak zmierzyć drzewo, rzekę, jezioro? – c.d”
- matematyka 2: „Sudoku.”
Tym razem zajęcia sportowe odbyły się nie zwyczajowo po dwóch godzinach zajęć ale po całym bloku naukowym. Co więcej, podczas bloku sportowego kończyliśmy również wieki projekt origami, nad którym pracowaliśmy przez cały tydzień – powstała fantastyczna figura, którą możemy podziwiać na zdjęciach. Nasze dzieło sprezentowaliśmy ośrodkowi eFKa, w którym tak miło spędzamy czas. Oprócz zajęć origami była możliwość wyboru zajęć sportowych – w grę wchodziło: pływanie, kartofel oraz „krokodyle i bażanty”.
Najbardziej oderwaną od codziennego porządku częścią dzisiejszego dnia było ognisko. Zamiast kolacji o 18:30 zebraliśmy się na zbiórkę i wyruszyliśmy (z lekkim opóźnieniem) na ognisko do Wielewiaka, w którym gościli nas tego wieczoru pani Ola i pan Jacek Wyszyńscy. Do pokonania było 3,5 km w jedną stronę – przyjemną drogą przez las, wokół jeziora – poruszaliśmy się dość szybkim tempem. Pewnie dlatego, że byliśmy dość głodni… Na ognisku były kiełbaski i inne smakołyki. Podczas zabaw mieliśmy okazję zobaczyć jak bawili się wieczorami ci z nas, którzy na wybierankach przygotowywali na ten wieczór english jokes and sketches. Przedstawienie wywoływało salwy śmiechu. Na miejscu przesiedzieliśmy, przebiesiadowaliśmy, przegadaliśmy i prześpiewaliśmy około półtorej godziny, a potem wyruszyliśmy w podróż powrotną. Po dotarciu do ośrodka (było już około 22:20) spotkaliśmy się na podsumowaniu obozu – zakończyliśmy Obozową Ligę Zadaniową, podziękowaliśmy sobie nawzajem, wręczyliśmy dyplomy i słodkości. Niektórzy byli już nieco zmęczeni, ale emocji było tyle, że wszyscy w dobrych humorach dotrwali do końca uroczystości. Oczywiście, dla części i to było mało, sporą część ostatniej nocy postanowili spędzić na graniu w „Ktulu” i inne gry towarzyskie… Ponieważ z oczywistymi specjalnymi prawami ostatniej nocy obozowej nie ma co walczyć rozruch następnego dnia został odwołany (nie wszyscy byli zadowoleni!) 😉
Wszystkie zdjęcia z piątku można obejrzeć tutaj.